Wymiana doświadczeń pomiędzy genealogami, dyskusje ogólne na tematy genealogiczne i historyczne, dane dotyczące parafii, archiwów, ciekawych stron, itd
16 mar 2014, 11:02
Nie jestem specjalistą w tym temacie lecz większość ze słów z krzyżówki znam (nie ma to jak dzieciństwo spędzona na wielkopolskiej wsi).
Mam tylko jedną uwagę dotyczącą muchy. Prawidłowa pisownia to gromotnica a nie gromodnica.
Pozdrawiam
Marek Szymański
02 maja 2014, 08:31
Felieton Jacha Pyry o majowym Łykendzie
Tadeusz
02 kwi 2015, 20:02
WIELKANOC
Tej wiaruchna, na Wielkanoc
weźcie babe lukrowanom,
luńta kichy biołej z krzanem
i mazurki glancowane.
Wszysko w kuszke wetkać czeba
i do tegu bochyn chleba,
kope jajców gotowanych
i odświyntnie farbowanych.
Weź wyndzonej karmónady
i kicaja z czekulady.
Zaś barana wetkej z masła -
flaszki nie, bo by sie szczasła.
A z gryczpanu wionek skryńć
i w kościele wszysko świyńć.
Jak świyncono jedza byńdzie
nie zaboli cie w kałyndzie!
Wuja Czechu
(znalezione na fb Gwary Poznańskiej)
24 lip 2015, 21:43
Witam.
Znalazłem w internecie "żywe" przykłady brzmienia dialektu wielkopolskiego do odsłuchania na stronie:
http://www.dialektologia.uw.edu.pl/inde ... a-srodkowaMożna posłuchać sześciu wypowiedzi rdzennych mieszkańców wsi Baranówko, Łowęcin i Lusówko.
Polecam!
- Leszek
25 lip 2015, 06:37
Witam
Dorzucę i ja kamyczek do tego ogródka
Link do strony znalezionej w internecie.
https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q= ... YSKBBqLOfw
31 lip 2015, 10:00
witam, oto niektóre słówka używane przez moją rodzinę (okolice Kostrzyna):
szafnąć - dać radę
legnąć się - położyć się
rzodkie pyrki - zupa kartoflana
frechowny - bezczelny
hajdamok - człowiek rozstrzepany
09 lis 2015, 17:55
Wydawnictwo Miejskie Poznania wydało Kronikę Miasta Poznania (2015 2) poświęconą w całości gwarze poznańskiej.
Bardzo ciekawe artykułu, a wśró nich red. Jacka Hałasika, uczestnika naszych Spotkań Rocznicowych.
Przepisy kulinarne (oczywiście poznańskie), gdzie kompot z korbola przebija wszystkie. Słowniczki gwarowe: gdzie króluje bambrzok,fafoły, cieciorka i grycha.
Wiersze:
Dzieciarom
Kochane gzubki, bymbny, dzieciary
i rozbestwione całkiem ogary;
knajdry, nadrachy, szkraby, łatyndy,
szaranki, gziki, pągle, wylyngi,
wielkie ginole, drobne pyndroki
i uślabrane zawdy szudroki....
Słowem coś cudnygo dla poznanioka.
Polecam
WOjtek
27 sty 2016, 10:42
Witam,
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale przypomniało mi się, że moja babcia mówiła na drożdże - młodzie.
27 sty 2016, 10:59
Moja też. I było takie powiedzenie:
- O co chodzi? O paczkę młodzi?
Pozdrawiam
T.
18 kwi 2017, 14:22
wojciech napisał(a):Przepisy kulinarne (oczywiście poznańskie), gdzie kompot z korbola przebija wszystkie.
Ja też lubię kompot z "korbola". Teraz jednak robię kompot z "dyni". W Skrzypni koło Pleszewa, do tej pory używa słowo korbol, to słowo, które do tej pory też używam.
Pamiętam też, że jak poszłam do sklepu, w mieście, w którym obecnie mieszkam i chciałam kupić "szwamkę" do mycia (gąbkę), to sprzedawczyni nie wiedziała o co mi chodzi.
Henryk Krzyżan napisał(a):Witam,
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał, ale przypomniało mi się, że moja babcia mówiła na drożdże - młodzie.
Tekla Klingner napisał(a):Moja też. I było takie powiedzenie:
- O co chodzi? O paczkę młodzi?
Pozdrawiam
T.
To powiedzenie, również często stosuję.
"Ryczka" (taboret), "giry" (nogi), "tytka" (torebka papierowa), które to określenia zdarza mi się mówić do tej pory, jak i wiele innych.
Tego nie sposób "wykorzenić" i nie staram się tego robić.
Znajomi już się do tego przyzwyczaili, nazywając mnie w żartach "poznańską pyrą".
18 kwi 2017, 17:52
Nieraz, gdy moja babcia piekła placek okazywało się, że muszę pobiec po młodzie do składu (nie do sklepu, w sklepie to trzymało się węgiel i pyry).
18 kwi 2017, 18:45
W święta wspominaliśmy z kuzynem, że babcia często wysyłała nas do rzeźnika (nie do sklepu mięsnego) po pół funta mielonego ( 1/4 kg) i ekspedientka wiedziała o co chodzi. Teraz zrobiła by pewnie wielkie oczy
Chodziło się też do kolonialki po pół funta masła.
19 kwi 2017, 00:30
Na poznańskiej Wildzie w wielu XX wysyłano mnie równie często do Zgody jak i składu
O wildeckiej 'Zgodzie' więcej tutaj:
viewtopic.php?f=5&t=5796&p=120994#p120994
19 kwi 2017, 00:48
Ja chodziłam również do składu obecnie do sklepu, a także do sklepu czyli do piwnicy.
19 kwi 2017, 04:50
Henryk Krzyżan napisał(a):babcia często wysyłała nas do rzeźnika [...] po pół funta mielonego
Ja chodziłem też po kwaterkę śmietany
no i oczywiście po 'głowę' Cassat w niedzielę
19 kwi 2017, 05:50
Ja również chodziłam z kuszką do składu,lecz nie by kupić ,
ale sprzedać nadwyżkę jajek kurzych.
Jajka były na kg,pamiętam ,że 16 szt.dużych wchodziło na 1kg jajek,
a mniejszych ok.18 szt.
Ela
19 kwi 2017, 07:25
U nas kupowało się na targu jajka na tuziny lub mendle, ewentualnie pół tuzina.Ser biały na gomółki a masło na osełki.
19 kwi 2017, 20:00
Moja mama chodziła do składu nie po zakupy, ale po sprawunek.
Pozdrawiam
Roman Gałązka
19 kwi 2017, 20:55
Pamiętam taką piosenkę: "Są warudyle, są warudyle i chojarki świże, kto mi każe śpiwać" itd. Czym są te warudyle?
24 sie 2017, 17:41
Przy okazji oglądania starego odcinka "Rewolucji kuchennych" o barze w Poznaniu, przypomniało mi się, że moja babcia gotowała "ślepe ryby". Zastanawiałem się czy znajdę to w Wiki i o dziwo jest.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alepe_ryby
24 sie 2017, 18:08
Henryk Krzyżan napisał(a):Przy okazji oglądania starego odcinka "Rewolucji kuchennych" o barze w Poznaniu, przypomniało mi się, że moja babcia gotowała "ślepe ryby". Zastanawiałem się czy znajdę to w Wiki i o dziwo jest.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Alepe_ryby
Witam.
U nas, w Gdańsku - ślepe ryby, to zupa postna, wbrew nazwie, gotowana bez ryb
Regionalne danie z Kaszub- przynajmniej tam ją jadłam, bardzo dobra zupka, zresztą.
Pozdrawiam.
Kaniewska Małgorzata.
24 sie 2017, 23:19
Ślepe ryby (koniecznie z myrdyrdą) w moim jadłospisie od początku świata (czyli jak tylko sięgam pamięcią). Głównym składnikiem są pyry. Wbrew przepisowi z wikipedii nie są przetarte przez sito lecz pokrojone na niewielkie kawałki.
25 sie 2017, 00:06
Ślepy śledź, to to samo?
25 sie 2017, 04:41
Chyba nie
U nas ślepe ryby to była zupa z - jak pisze x.Jan - pokrojonych w drobną kostkę ziemniaków, ugotowanych na wywarze warzywnym. Myrdyrda to była cebulka podsmażona na tłuszczu, dodawana bezpośrednio do talerza przed podaniem.
25 sie 2017, 06:47
Chyba ugotuje dzisiaj, narobiliscie mi apetytu
25 sie 2017, 07:24
U nas jadło się "ślepe" (
smażone) jajko lub "ślepe" (
smażone) pomidory.
Oczywiście jajko było, a czasami dwa, pomidory były również.
Na smażonej cebulce, podprawianej mąką (
zasmażka jasna), żeby było "więcej".
Do jajek dodawało się szczypiorek.
Nam to smakowało.
25 sie 2017, 08:18
Ja czasami gotuję ślepe ryby, z lenistwa jednak nie kroję pyrów, ale wszystkie składniki wrzucam w całości i po ugotowaniu "deptam" je krychaczem
Może ktoś wie jaka jest poprawna nazwa krychacza?
25 sie 2017, 08:23
Do "duszonych" ziemniaków -
ubijak do ziemniaków.
25 sie 2017, 08:26
Zapamiętałam tego ślepego śledzia z wakacji, jadłam go tylko raz. Były to ziemniaki ugotowane w mundurkach, pokrojone i maczane w oleju doprawionym cebulką, kiszonymi ogórkami i pieprzem. Dlaczego "ślepy"?:)
25 sie 2017, 08:35
bugakg napisał(a):U nas jadło się "ślepe" (smażone) jajko lub "ślepe" (smażone) pomidory.
Oczywiście jajko było, a czasami dwa, pomidory były również.
Na smażonej cebulce, podprawianej mąką (zasmażka jasna), żeby było "więcej".
Czyli pojdka (choć w wersji bez mleka) zwana ślepe jajko:-)
25 sie 2017, 09:20
TomekD napisał(a):bugakg napisał(a):U nas jadło się "ślepe" (smażone) jajko lub "ślepe" (smażone) pomidory.
Oczywiście jajko było, a czasami dwa, pomidory były również.
Na smażonej cebulce, podprawianej mąką (zasmażka jasna), żeby było "więcej".
Czyli pojdka (choć w wersji bez mleka) zwana ślepe jajko:-)
Nie napisałam, ale mleka dolewało się troszkę, żeby "rozluźnić" zasmażkę.
25 sie 2017, 09:38
Często chodziłem z dziadkiem na wycieczki w okolicach Poznania i babcia zawsze się upewniała : a skibki/sznytki wziuneś? Zawsze mnie też ostrzegała, żebym się po drodze nie ufaflunił jak nieboskie stworzenie. Dziadkowie mieszkali w fyrtlu chwaliszewskim i fajnie się tam grandziło. Najlepsza była portmonejka na nitce, którą zostawiało się na środku chodnika i pociągało za nitkę jak ktoś próbował ją podnieść. Chodziliśmy też kąpać się na ciepły rowek - w okolicach katedry była spuszczana ciepła woda z elektrowni.
25 sie 2017, 09:47
Sznytki pamiętam. Były też szneki z glancem (z polewą z cukru) lub bez.
25 sie 2017, 09:50
danka55 napisał(a):Zapamiętałam tego ślepego śledzia z wakacji, jadłam go tylko raz. Były to ziemniaki ugotowane w mundurkach, pokrojone i maczane w oleju doprawionym cebulką, kiszonymi ogórkami i pieprzem. Dlaczego "ślepy"?:)
Jedno z możliwych wyjaśnień:
deon.pl napisał(a):Jako rodzimą potrawę z regionu kujawsko-pomorskiego wskazuje się ślepego śledzia, którego już raczej się nie jada. Tak nazywano zalewę przyrządzaną z wody, octu i cebuli z dodatkiem cukru, soli i pieprzu, którą polewano ziemniaki gotowane w mundurkach lub obrane. Nazwa zapewne wzięła się stąd, że normalnie była to zalewa do śledzi, które jadano też z ziemniakami.
25 sie 2017, 10:12
Dzięki:) Pamiętam kilka słów - glajda, chlasnąć, biglować, berbelucha, być na fleku, nie pamiętam jak mówiło się na wiaderko. Bemborek? Kawałek chleba - skibka, brat do dzisiaj tak mówi.
25 sie 2017, 10:21
danka55 napisał(a):Dzięki:) Pamiętam kilka słów - glajda, chlasnąć, biglować, berbelucha, być na fleku, nie pamiętam jak mówiło się na wiaderko. Bemborek? Kawałek chleba - skibka, brat do dzisiaj tak mówi.
https://pl.wiktionary.org/wiki/wymborek
25 sie 2017, 10:29
Jak zwykle niezawodny.
25 sie 2017, 11:28
Pamiętam jak moja Synowa - pochodzi z Lubina ale Jej Dziadkowie to powojenni przesiedleńcy z Kresów Wschodnich - zrobiła wielkie oczy kiedy poprosiłem żeby podała kwirlejkę bo chcę rozmieszać ciasto na naleśniki
Henryk Krzyżan napisał(a):Zawsze mnie też ostrzegała, żebym się po drodze nie ufaflunił jak nieboskie stworzenie
Mój Dziadek jak Go zirytowałem, wołał za mną "ty kamioku zakamiały" a zamiast 'ubrudził' mówił "uślundroł".
25 sie 2017, 11:35
Siostra mojego dziadka taką kwirlejkę robiła zawsze z czubka choinki:) Ładnie ją strugała, przycinała, służyła przez lata.
25 sie 2017, 12:09
Pobrudzić mówiło się też unorać
25 sie 2017, 12:29
Henryk Krzyżan napisał(a):Pobrudzić mówiło się też unorać
Mówiło się i ja też tak mówiłam, a u mojej kuzynki jeszcze do tej pory się mówi - unorać albo uśnojdrać.
25 sie 2017, 13:44
bugakg napisał(a):Henryk Krzyżan napisał(a):Pobrudzić mówiło się też unorać
Mówiło się i ja też tak mówiłam, a u mojej kuzynki jeszcze do tej pory się mówi - unorać albo uśnojdrać.
Było też umurzyć.
http://www.poznan.pl/mim/slownik/words. ... 7+si%C4%99
25 sie 2017, 14:43
A to po poznanska wersja "Stoi na stacji lokomotywa"
To jest super
https://www.youtube.com/watch?v=JLGVOAJ ... ture=share
25 sie 2017, 16:51
Przypomniało mi się w pracy: dydek, lelać się, kusić po nocach, nocny szpuk.
27 wrz 2017, 14:59
Zawsze wydawało mi się używam słów gwarowych w sposób kontrolowany, jak się okazało nie do końca.
Pięć osób w pokoju, rozmawiamy jak duży ma być nowy monitor do komputera, w pewnym momencie wypaliłem: 'zobaczcie jakie Grzegorz ma bździągwy na ekranie'.
Rozmowa toczyła się dalej w najlepsze, po jej zakończeniu jedna z obecnych osób pyta mnie 'słuchaj, co to jest ta bździągwa bo ja tego nawet wymówić nie potrafię'
21 gru 2017, 18:34
Dzisiaj pomyslalam sobie o ajsbajnie, /dla tych co nie widza link/ i natrafilam przypadkiem na to:
http://www.poznan.pl/mim/slownik/words. ... na&co=wordHeniu, moze to mowa o kims z Twojej rodziny ? Dlatego tutaj zamieszczam
21 gru 2017, 19:28
Haniu, nic mi nie wiadomo, żeby ktoś z mojej rodziny miał knajpę, ale dwie ajsbajny i krzan od Dymeckiego już mam na Sylwestra
Powered by phpBB © phpBB Group.
phpBB Mobile / SEO by Artodia.