Ciekawe historie, ciekawe miejsca, biografie ciekawych osób związanych z Wielkopolską, historie rodzinne, artykuły o genealogii.
Odpowiedz

Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

27 sie 2007, 20:56

Witam!
Kilka dni temu miałem przyjemnośc spotkać sie z Panem Kazimierzem Bnińskim potomkiem Pawła Bnińskiego herbu Łodzia uczestnika Insurekcji Kościuszkowskiej i bitwy pod Maciejowicami.
Pan Kazimierz mieszka obecnie w Londynie i jest żywo zainteresowany , aby rozpowszechnic wiedzę o ziemiaństwie wielkopolskim.
W toku naszej rozmowy ustalilismy iz warto zająć sie dwoma tematami.
1. Przedstawić historie ziemiaństwa wielkopolskiego w XIX w. i jego wpływu na walke o polskość i zachowanie tradycji w okresie zaboru pruskiego poprzez storzenie np. specjalnego tematu, czy tez strony pod egidą WTG
2. Spróbować odtworzyć losy uczestników insurekcji 1794r. i znależć ich potomków. Fragment listy- zawierajacej w sumie ponad 500 nazwisk -przedstawiam poniżej w materiałach udostepnionych przez Pana Kazimierza. Z całą listą miałem możliwość zapoznać się w jednej z bibliotek poznańskich.

Mysle ,że warto spróbować zebrać te wszystkie informacje w jednym miejscu. Pan Kazimierz Bniński obiecał pomoc w zapoznaniu sie z losami jego rodziny, jak również w nawiązaniu kontaktu z innymi potomkami rodzin ziemiańskich.

http://wtg-gniazdo.org/upload/rozne/bninski.ppt

Wojtek

27 sie 2007, 21:19

Wojtku, na początek proponuję forum - w tym, lub innych wątkach. Jak się zbierze kilka, kilkanaście historii, to wtedy można pomyśleć o usystematyzowaniu materiału i wyodrębnienie oddzielnej strony.
A tymczasem zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie tematem. Swoją drogą, w poszukiwaniu szlacheckich korzeni może warto byłoby skorzystać z doświadczenia TGHwP.

Pozdrawiam

Maciej

27 sie 2007, 23:42

Temat bardzo interesujący.
Opis wielu rodów ziemiańskich znajduje się w trylogii prof. Andrzeja Kwileckiego pt. "Ziemiaństwo wielkopolskie".
Marzyło mi się od dawna aby dotrzeć również do historii rodzin, będących właścicielami poszczególnych majątków ziemskich, znajdujących się w najbliższej okolicy.
Temu, miedzy innymi, poświęcone będzie nasze spotkanie w najbliższą sobotę. Jeśli każdy z nas zajmie się odszukaniem takich historii w swoim otoczeniu /materiały archiwalne, opracowania, relacje świadków pamietających przedwojennych ziemian/ powstać może ciekawy zbiór artykułów, przybliżający tę warstwę społeczną, wykreślaną przez 50 lat ze świadomości polskiego społeczeństwa.
Ile spotykanych dworów i folwarków, tyle ciekawych historii ich właścicieli. To oni przecież byli największymi pracodawcami . To oni wnosili postęp techniczny i nowoczesne metody gospodarowania. Jako ludzie wykształceni stawali się animatorami życia kulturalnego, oświatowego, wreszcie - krzewicielami patriotyzmu.
Z pewnością, warto powrócić do tego zagadnienia w sobotę.
Pozdrawiam.
Jerzy

28 sie 2007, 02:02

Oddzial Wielkopolski przy Polskim Towarzystwie Ziemianskim ma swoja strone internetowa: http://ptzow.republika.pl/ziem.htm Moze sie przyda.
Ciekawy cytat z tej strony (fragment listu do premiera Jaroslawa Kaczynskiego):
Eurodeputowany p. Marcin Libicki skatalogował 925 siedzib ziemiańskich położonych na terenie Wielkopolski, oceniając jednocześnie w jakim stanie obiekty te znajdowały się jeszcze w roku 2002. Otóż: 246 obiektów przedstawiało stan dobry a nawet b. dobry. 200 obiektów przedstawiało stan wymagający szybkich remontów czy widocznej konserwacji. Pozostałe obiekty to już ruiny. Obraz porażający jeśli przełożyć go na obszar całego kraju. Według informacji uzyskanej z Ministerstwa Skarbu (pismo z 8.9.2006 r. - MSP/DERRiUA/2290/06/MF) w latach 40- i 50-tych przejęto na cele związane z reformą rolną 16 tys. dworków. Według stanu na 31 grudnia 2005 r. w zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa zachowało się jedynie 506 dworków i zespołów parkowo-pałacowych. Nie można nie zadać pytania, co się stało z resztą zabytkowych obiektów. Odpowiedź jest prosta. Zostały zniszczone poprzez zaniechanie przez ich gestorów zabezpieczenia, konserwacji czy bieżących remontów.

slowko

30 sie 2007, 17:11

Jezeli moge slowko w temacie...
Swietnym zrodlem wiedzy o ziemianiestwie sa kolejne tomy

Ziemianie polscy XX w. Slownik biograficzny. Warszawa : Wydaw. DiG

Publikacja ta ukazuje sie w tomach, nieregularnie.

Korzystalam z niej i szczerze polecam. Biogramy sa bardzo dobrze opracowane, zawieraja oprocz zyciorysu takze opis dzialalnosci bohatera (politycznej, spolecznej a takze potomkow.

Polecam
Slawa

07 wrz 2007, 18:15

Witam!
Katalog dworków Wielkopolskich o których pisze Krzysztof ukazał sie w formie ksiązkowej pt. "Dwory i pałace wiejskie w Wielkopolsce".Jestem posiadaczem tej publikacji :) i muszę przyznać ,że uwagi i wnioski Krzysztofa są zgodne ze stanem faktycznym.
Ostatnie nasze spotkanie potwierdza tylko ,że wiele z nich niszczeje i popada w ruinę. Ale są i pozytywne przykłady. Jak choćby dwór w Podstolicach pieknie przez państwa Kareńskich odrestaurowany i co najważniesze "żyjący" i dostepny dla wszystkich.

Pozdrawiam
Wojtek

09 wrz 2007, 09:45

Witam.
Jeśli dyskutujemy o Bnińskich herbu Łodzia to proszę zobaczyć tutaj,
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/docmetadata?id=70288

Genealogia żyjących utytułowanych rodów polskich.
Pozdrawiam Jacek

16 mar 2008, 16:42

Gwoli wtrącenia się w stary temat, co nieco o Adolfie Rafale Janie hr. Bnińskim

BOŻEJEWICE, OPOWIEŚĆ O DWORZE, DZIEDZICZCE I JEJ ZNAKOMITYM WNUKU

Około 12 kilometrów od Strzelna, pomiędzy Markowicami i Sławskiem Wielkim rozłożyła się stara kujawska wieś, Bożejewice. Dużo by o niej pisać, bo i cieszy się bogatą historią. Ale dziś chciałbym opowiedzieć o kobiecie, która w drugiej połowie XIX w. była jej właścicielką, o jej przodkach i wnuku, który dostąpił zaszczytu bycia wojewodą poznańskim oraz o dworze - przepięknej szlacheckiej rezydencji.

HELENA Z KOŚCIELSKICH POTWOROWSKA

Była jedynym dzieckiem Ludwika Kościelskiego, herbu Ogończyk, dziedzica, Bożejewic i Zofii Emilii Petroneli z Potockich, córki Maksymiliana Józefa hrabiego Potockiego, dziedzica Będlewa w Wielkopolsce (obecnie gm. Stęszew). Na świat przyszła w Bożejewicach 2 marca 1843 r. we wnętrzach pięknego klasycystycznego dworu, zapewne wystawionego przez jej dziadka Antoniego Kościelskiego. Stosunkowo wcześnie, bo w wieku 11 lat, osierocona została przez matkę, która zmarła 30 sierpnia 1854 r. Młoda Helena nauki pobierała w Poznaniu na pensjach prywatnych, na których wykłady prowadzone były na poziomie szkoły średniej. Rodzinne kontakty z elitą ziemiaństwa wielkopolskiego zaowocowały zamążpójściem 19 letniej Heleny za przedstawiciela znakomitej i wielce patriotycznej rodziny Potworowskich, 30 letniego Bronisława - dziedzica Kosowa (obecnie gm. Gostyń). Ceremonia zaślubin miała miejsce 14 października 1863 r., a świadkowali jej: Leon Mielżyński, hrabia na Pawłowicach i Aleksy Czarnecki, hrabia na Rakoniewicach. Oboje świadkowie byli właścicielami pokaźnych fortun, posiadający w swych dobrach rodowych przepiękne założenia parkowo-pałacowe. Małżonek Heleny był synem Gustawa i Klementyny z Chłapowskich, bliskiej krewnej generała Dezyderego Chłapowskiego (1788-1879). Sam Gustaw Potworowski (1800-1860) był jednym z przywódców patriotycznego ziemiaństwa i bliskim współpracownikiem Karola Marcinkowskiego. U boku Dezyderego Chłapowskiego, będąc jego adiutantem, uczestniczył w powstaniu listopadowym.

Po ślubie Helena przeniosła się do Kosowa, w którym rozpoczęto właśnie prace budowlane nad wspaniałą rezydencją rodową. Był to neogotycki pałac w/g projektu Stanisława Hebanowskiego, którego realizację zakończono w 1866 r. W Kosowie na świat przyszła trójka dzieci małżonków Potworowskich. Najstarszym z nich była Maria Józefa Emilia, ur. 21 lipca 1864 r. W rok później, 7 lipca 1865 r. na świat przyszedł syn Gustaw Czesław, po czym 27 stycznia 1867 r. urodził się Jan Chryzostom, którego osobiście do chrztu trzymał sam sędziwy generał Dezydery Chłapowski z Turwi. Oboje synowie dziedziczyli po ojcu, natomiast córce w przyszłości przyszło dziedziczyć po matce Bożejewice.

24 listopada 1884 r. w wieku 54 lat zmarł w Kosowie małżonek Heleny, Bronisław Potworowski. Po nim to, w 7 lat później, majątek przejął syn Gustaw, natomiast Helena bardziej poświęciła się Bożejewicom, które w owym czasie były wzorowym, prowadzonym na wysokim poziomie, majątkiem.



BOŻEJEWICE A POWSTANIE STYCZNIOWE



Kiedy Helena zawierała związek małżeński od niemal roku w Kongresówce trwało powstanie. Młodzi małżonkowie wielce zaangażowali się w niesienie pomocy braciom za kordonem. Jak donosiły ówczesne raporty policyjne, w majątku Potworowskich w Bożejewicach zorganizowano magazyn konspiracyjny broni i innych akcesoriów wojennych. Zwożono do niego buty, karabiny, szable, amunicję, a także konie z okolicznych majątków. Sam dziedzic, Bronisław Potworowski z majętności Bożejewice zapłacił dobrowolny podatek na rzecz powstania w wysokości 108 talarów. W grupie powstańców walczących na pograniczu zaborów znaleźli się również bożejewiczanie. Byli wśród nich m.in.: Marcin Najrzak - chłop z tej wsi oraz woźnica z folwarku - Jan Drzewiecki. Towarzyszyli im mieszkańcy sąsiednich Markowic, Żernik i Sławska Wielkiego.

Ale i po zakończeniu powstania właścicielka Bożejewic Helena, która majątek odziedziczyła po ojcu i który stanowił jej wiano, postanowiła osadzić w nim zaufanego administratora i kasjera w jednej osobie, Aleksandra Jacoba. Ojcem zarządcy dóbr bożejewickich był Francuz Mathurin Jacob, który po kampanii napoleońskiej 1812 r. pozostał w Polsce. Sam Aleksander był sędzią w Tykocinie i uczestnikiem powstania styczniowego. Chroniąc się przed zsyłką na Sybir, zbiegł na Kujawy i znalazł schronienie u Potworowskich, w bożejewickich dobrach Heleny. Zamieszkał w przestronnej i wygodnie urządzonej oficynie

dworskiej i całkowicie poświęcił się pracy na majątku, dzieląc ją z pracą społeczną. A kiedy przyszedł kres jego ziemskiej wędrówki, zapisał w testamencie swoje oszczędności ubogim dzieciom ze Strzelna oraz Towarzystwu Pomocy Naukowej im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu na wsparcie uczącej się młodzieży ze Strzelna i okolicy, natomiast swoją bogatą i kilkuset woluminową bibliotekę przekazał Towarzystwu Przyjaciół Nauk w Poznaniu, a także Towarzystwu Przemysłowemu i Towarzystwu Gimnastycznemu "Sokół" w Strzelnie.



ORGANICZNIKOWSKIE POCZYNANIA



Helena swoje życie dzieliła pomiędzy Kosowo, przepiękną rezydencję rodową Potworowskich, a Bożejewice, rodzinne gniazdo Kościelskich. Tutaj wraz z trójką dzieci corocznie spędzała lato, zaś one same znalazły na miejscu przyjaciela, w weteranie powstańczych zmagań, Aleksandrze Jacobie. Oboje Potworowscy zaangażowali się w realizację programu pracy organicznej. Byli członkami powstałego 28 stycznia 1861 r. Towarzystwa Rolniczego Inowrocławsko-Strzelińskiego. To z jego inicjatywy w 1865 r. założona została m.in. u nich, w Bożejewicach stacja doświadczalna, której zadaniem miało być podniesienie na wyższe poziomy hodowli inwentarza i doprowadzenie do wzrostu plonów, a przy tym zwiększenie dochodowości majątków i gospodarstw rolnych. Sam folwark bożejewicki osadzony był na „twardym gruncie”. Silny ekonomicznie, specjalizował się w hodowli bydła mlecznego i obejmował 2800 mórg pszenno-buraczanej ziemi uprawnej w systemie 11-polówkowym. Utrzymywano w nim 145 krów wyłącznie do produkcji mleka, które na miejscu, we własnej mleczarni, przerabiano na masło i sery. Do nowoczesnych budynków inwentarskich doprowadzona była woda, czerpana ze studni artezyjskiej za pomocą maszyny parowej. Mięso pochodzące z hodowli trzody chlewnej przerabiane było na wędliny, również we własnej, na miejscu prowadzonej, masarni. Na sprzedaż hodowano 3500 sztuk drobiu. Produkowana tutaj żywność sprzedawana była we własnym specjalnym sklepie w Inowrocławiu. Majątek bożejewicki na przełomie XIX i XX w. był jednym z najsilniejszych ekonomicznie polskich majątków ziemskich w tej części Kujaw.

W 1905 r. zarządcą majątku ustanowiony został dyrektor Stanisław Smorawski. Natomiast w 1911 r., po śmierci Heleny z Kościelskich Potworowskiej, spadkobiercy ustanowili dzierżawę na Bożejewicach, przekazując dobra w zarząd Stanisławowi Dembińskiemu.



DWÓR



Po dziś dzień o dworze bożejewickim krążą niezwykłe opowieści. A to zapewne za sprawą tego, iż nie ostał się po nim żaden ślad, i trzeba by wykopalisk, aby dostać się do jego przepastnych onegdaj piwnic. Zbudowany on został najpewniej na początku XIX w., w jeszcze modnym wówczas stylu klasycystycznym. Jego dostojną, parterową bryłę nakrywał czterospadowy dach ceramiczny z licznymi, symetrycznie rozstawionymi i ozdobnie wykończonymi kominami. W połowie tegoż romantyczno - pozytywistycznego stulecia został rozbudowany o dwie boczne oficyny, które choć zwieńczone płaskimi dachami, to w swej podstawowej formie nawiązywały stylem do budowli właściwej. Opis ten można odtworzyć dzięki zachowanej fotografii, w szczegółach zaś, dzięki przekazom Ryszarda Fiebiga ze Strzelna, Mariana Głowackiego z Witkowa i Mariana Strzeleckiego z Sarzyny, osób, które w okresie międzywojennym gościły w bożejewickim dworze. Wnętrza tej pięknej szlacheckiej rezydencji przedstawiały się niezwykle okazale i składały się z kilkunastu pokoi, z których kilka pełniło funkcje sal reprezentacyjnych. Tak, więc była sala balowo-stołowa, salon gościnny, biblioteka z bilardem i sala kominkowa. Wszystkie te pokoje zdobiły niezwykłej urody podłogi, wykonane z różnych gatunków drewna ułożonego w piękne i symetryczne wzory, które nie znajdowały podobnych sobie w okolicznych rezydencjach. Jak wspominał

Ryszard Fiebig, przedwojenny gość „salonu bożejewickiego”: Przepiękne wnętrza ozdobione były stylowymi, często politurowanymi meblami oraz licznymi obrazami i bibelotami o cechach patriotycznych i narodowych. Ich odbicia w błyszczących i z niezwykłym pietyzmem pielęgnowanych podłogach, wykonanych na wzór tych z Łańcuta, stwarzało niezwykły nastrój i wrażenie. (...).

Dwór otoczony był okazałym parkiem, który rozpościerał się na obszarze 5,43 ha. Było to przepiękne założenie parkowo-ogrodowe utrzymane w stylu angielskim, na wzór ogrodów krajobrazowych. Ten park, swoiste arboretum, istniał jeszcze w tak niedalekiej przeszłości, służąc właścicielom i ich gościom jako miejsce odpoczynku, relaksu i rozrywki. Spośród wszystkich okolicznych parków był jednym z największych założeń parkowo-ogrodowych na terenie, współczesnej naszym czasom, gminy Strzelno.

Smutno dokonał się los tej pięknej, starej szlacheckiej rezydencji. Kiedy nastał rok 1945, po parcelacji majątku, w dworze zamieszkali nowi lokatorzy. Wnętrze pysznej staropolskiej rezydencji, jak i całe jej otoczenie zostały poddane bezmyślnemu zniszczeniu i totalnej dewastacji. Salony rozgrabiono, a przepiękne podłogi powyrywano i zużyto na opał. Z czasem, majątek wraz z dworem popadł w całkowitą ruinę. W końcówce lat sześćdziesiątych reszki tej pysznej rezydencji, której przez lata świetności towarzyszyła fortuna i nieodłączna sentencja głosząca, iż: Jam dwór polski, co walczy mężnie i strzeże wiernie, poddały się ludzkiej głupocie, która doprowadziła do ostatecznej jej zagłady.



RODZINA



Najdawniejszym znanym przodkiem Heleny z Kościelskich Potworowskiej, oczywiście po mieczu, był Krzysztof Kościelski, wojewodzic sieradzki, wymieniony po raz pierwszy w nakielskich aktach grodzkich i ziemskich w 1581 r. Miał on synów Jana i Stanisława. Stanisław (zm. ok. 1678) był pisarzem ziemskim brzesko-kujawskim. Miał on syna Jana, piszącego się jako Jan z Kościoła Kościelski, po ojcu również pisarz ziemski brzesko-kujawski, był on dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego oblubienicą była Marianna Krzywińska, córka Marcjana, z którą miał syna Władysława. Jednakże potomka Heleny, po mieczu, syna Stanisława, miał z drugą małżonką, Anną Trzebuchowską. Jan w 1680 r. był pierwszym znanym właścicielem późniejszej części Bożejewic, zwanej wówczas Buszkowo. Stanisław Kościelski (zmarły ok. 1723 r.) zwany z Kościoła Wsi był łowczym dobrzyńskim. W 1707 r. spotykamy go jako właściciela połowy Bożejewic, Żernik i Buszkowa. Następcą jego na Bożejewicach był syn Ignacy, podczaszy inowrocławski wymieniany m.in. 27 stycznia 1743 r. oraz w 1780 r. jako kasztelan bydgoski. Żoną jego była Agnieszka z Nieborskich, wymieniona 28 listopada 1773 r. jako kasztelanka bydgoska i dziedziczka z Szarleja i Bożejewic. Ich następcą a zarazem dziadkiem Heleny z Kościelskich Potworowskiej był Antoni, który został ożeniony z Katarzyną ze Smolińskich. Zmarli bezpotomnie i dobra dostały się bratu Józefowi i jego żonie Kunegundzie Teresie z Rokitnickich. Oni to byli rodzicami Ludwika Kościerskiego, ojca Heleny.



WNUK ADOLF



Helena z Kościelskich Potworowska zmarła 27 lutego 1911 r. w Poznaniu. Jak donosił ówczesny "Dziennik Poznański", właścicielka Bożejewic została pochowana w Wielkim Sławsku - rodzinnej wsi parafialnej Kościelskich. Jej dobra rodowe przypadły, zgodnie z zasadą dziedziczenia po kądzieli, najstarszej córce, Marii Józefie Emilii. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż synem Marii był jeden z najbardziej zasłużonych Wielkopolan pierwszej połowy XX w., Adolf Bniński (1884-1942).

Córka Heleny, Maria Potworowska, 9 lipca 1883 r. poślubiła w Poznaniu Karola hrabiego Bnińskiego z Buszewa, pieczętującego się herbem Łodzia. Obojgu małżonkom urodził się 21 sierpnia 1884 r. w Kosowie syn pierworodny, przyszły, a zarazem ostatni, dziedzic Bożejewic w powiecie strzeleńskim, Adolf Rafał Jan hrabia Bniński. To jemu ostatecznie dostały się kujawskie dobra po babce Helenie w 1914 r., a trzeba zaznaczyć, że poza Bożejewicami i rodowymi Gułtowami posiadał Biskupice i Wysławice w Wielkopolskie. Łącznie w jego rękach znajdowało się 3.341 ha. Kiedy w 1891 r.

Helena, gdy przeniosła się do Bożejewic, by osobiście doglądać ojcowizny, upatrzyła sobie na miejsce kształcenia ukochanego wnuka Adolfa pobliskie gimnazjum w Inowrocławiu. Był to poniekąd wybieg stęsknionej babki, by mieć jak najbliżej siebie młodego Adolfa.

Po ukończeniu Gimnazjum w Inowrocławiu studiował nauki rolnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie oraz na uniwersytetach w Monachium i Halle. Część corocznych wakacji spędzał z babką Heleną w Bożejewicach i zapewne wówczas to uczestniczył z nią i z bliskimi w słynnych odpustach markowickich. W 1909 r., po ukończeniu studiów osiadł w majątku rodowym Gułtowy i zajął się administrowaniem w dobrach rodowych, których właścicielem stał się w 1914 r.

W tymże roku, 27 stycznia, poślubił w Lubostroniu Marię Skórzewską, córkę Witolda i Marii z książąt Radziwiłłów. Bnińscy mieli dwie córki. Marię Emilię Konstancję Jadwigę, urodzoną 5 grudnia 1914 r. w pałacu w Lubostroniu. Zamężną była za Księżyckiego, lecz rozwiodła się z nim. Zmarła w czerwcu 1995 r. na Florydzie, a jej prochy zostały złożone 14 października 1995 r. na cmentarzu parafialnym w Gułtowach. Młodszą córką była Emilia Jadwiga, urodzona 18 stycznia 1917 r. w pałacu rodowym w Gułtowach. Wyszła za mąż za Twardowskiego, zmarła w Poznaniu w 1966 r.

Już od ukończenia studiów sprawy społeczno-narodowe zajmowały pierwsze miejsce w jego życiu. Zakończenie I wojny światowej i narodziny niepodległej Polski zastały hrabiego w Łodzi, w której od 12 grudnia 1918 r. piastował stanowisko komisarza miasta Łodzi. Ale już w miesiąc później, 17 stycznia 1919 r., powołany został na stanowisko starosty w Środzie, które piastował do 2 września 1920 r. Następnie pełnił funkcję prezesa Wielkopolskiej Izby Rolniczej. 2 stycznia 1923 r. dekretem prezydenta został powołany na stanowisko wojewody poznańskiego. W przewrocie majowym stanął, jak cała Wielkopolska, po stronie obalonego rządu. Wytypowany przez opozycję kandydatem na prezydenta, był jedynym kontrkandydatem Piłsudskiego, który w pierwszej turze wyborów, przeprowadzonych przez Zgromadzenie Narodowe, pokonał hrabiego 99 głosami. Ostatecznie prezydentem został Ignacy Mościcki, który w drugiej turze otrzymał tylko o 4 głosy więcej od Bnińskiego, a ostatecznie o przegranej hrabiego zadecydowały w trzeciej turze głosy lewicy oddane na Mościckiego. Na stanowisku wojewody pozostał, do 1928 r.

Po rezygnacji z funkcji wojewody poznańskiego poświęcił się działalności społecznej. Stanął na czele Zarządu Głównego TCL. Od 1929 r. stał na czele: Stowarzyszenia "Opieka Polska nad Rodakami na Obczyźnie", Rady Teatru Polskiego w Poznaniu, Rady Nadzorczej Spółki Akcyjnej H. Cegielski, Rady Naczelnej Organizacji Ziemiańskich, Rady Gospodarczej Województwa Poznańskiego. Od 1930 r., gdy Kościół powołał Akcję Katolicką, jej ogólnopolskim prezesem został Adolf hrabia Bniński, a od 1932 r. objął prezesurę Fundacji Kórnickiej. W 1935 r. jako prezes Akcji Katolickiej wszedł do Senatu z nominacji Prezydenta Rzeczypospolitej.

A gdy Polska straciła niepodległość, Adolf hrabia Bniński stanął na czele ruchu oporu w Wielkopolsce. W działalności konspiracyjnej związał się z ks. infułatem Józefem Prądzyńskim, byłym wieloletnim wikariuszem strzeleńskim. Był współzałożycielem podziemnej organizacji "Ojczyzna". Ksiądz Prądzyński, jako mąż zaufania rządu londyńskiego, polecił w maju 1940 r. Adolfowi Bnińskiemu objęcie stanowiska Delegata Rządu dla ziem zachodnich. W dniu 3 grudnia 1940 r. premier gen. W. Sikorski mianował hrabiego "Głównym Delegatem Rządu Rzeczypospolitej Polskiej na ziemie zachodnie wcielone do Rzeszy, z siedzibą w Poznaniu. Adolf Bniński został aresztowany 26 lub 28 lipca 1941 r. i osadzony w Forcie VII. W dniu 8 lipca 1942 r. Niemcy wywieźli Adolfa Bnińskiego, wraz z innymi więźniami, do lasu w okolicach Stęszewa i tam zamordowali. Wiele sprzecznych i wątpliwych informacji możemy znaleźć po dzień dzisiejszy o okolicznościach śmierci hrabiego: a to, że został wywieziony do Berlina i tam ścięty gilotyną, inna, że został rozerwany przez lwy w poznańskim ZOO, (...).

Jego zasługi dla Wielkopolski, kraju i Kościoła znalazły potwierdzenie w wysokich odznaczeniach, jakimi został udekorowany. Tak, więc odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Rycerskiego Ojca Świętego Piusa IX i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Rycerskiego Świętego Grzegorza Wielkiego. Szczególnym momentem dla wszystkich Wielkopolan był dzień 29 listopada 1995 r. Wówczas to prezydent Lech Wałęsa nadał Order Orła Białego pośmiertnie Adolfowi Rafałowi Janowi hrabiemu Bnińskiemu. Insygnia tegoż Orderu odebrał w imieniu rodziny zmarłego 17 czerwca 1996 r. krewny Wacław hrabia Bniński i przekazał je, podobnie jak rodowe Gułtowy, Uniwersytetowi Adama Mickiewicza w Poznaniu.



POSTSCRIPTUM



Szukając śladów bytności Wielkiego Wielkopolanina w Strzelnie i jego okolicach napotykamy ich znaczną ilość, jednakże ogrom z nich stanowiły wizyty prywatne w majątku Bożejewice. Wśród Strzelnian, podobnie, jak i u Wielkopolan dominowały poglądy narodowe, jakże bliskie hrabiemu Bnińskiemu. Kiedy w roku 1924 r. powstał komitet odnowy kościoła św. Prokopa w Strzelnie, jego honorowe przewodnictwo objął, obok biskupa Laubitza, wojewoda poznański Alfred hrabia Bniński. Żywo interesował się przebiegiem prac, będąc w stałej korespondencji z proboszczem strzeleńskim ks. Ignacym Czechowskim. 4 października 1925 r. osobiście uczestniczył w konsekracji tej przepięknej romańskiej świątyni. Dzięki jego przychylności i czynionym zabiegom w zdobywaniu środków państwowych, można było wówczas odnowić strzeleńskie perły sztuki romańskiej.


Słowianin
Ostatnio edytowano 30 lis 2009, 19:19 przez Słowianin, łącznie edytowano 1 raz

16 mar 2008, 22:29

Bardzo ciekawa opowieść, ogarniająca swym zasięgiem kawał Wielkopolski.
O majętności okolicznych ziem wiele mówi powiedzenie "Kto ma Markowice i Bożejewice może królowi mówić: Amice"

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

25 lis 2009, 02:31

Witam!
Skoro już była mowa o Kościelskich,
Na
http://www.sejm-wielki.pl/b/11.362.107
Można znaleźć genealogię Heleny Kościelskiej.
W stosunku do wywodu Słowianina jest tylko drobna różnica jeśli chodzi o dziadków Heleny
Ojcem Ludwika Kościelskiego miał by być nie Antoni, a Józef Kościelski, zresztą szambelan pruski ożeniony z Konstancją z Rokitnickich
W takim razie Ludwik był by jednym ze starszych braci słynnego Władysława Kościelskiego, późniejszego "Sefera Paszy"
Sam Ludwik był kawalerem orderu Virtuti Militari. Zdobył go prawdopodobnie jako kapitan I-go pułku jazdy Mazurów.
Pułk sformowany w grudniu 1830 walczył m.in. pod Białołęką (24 lutego 1831), Wawrem (30 marca 1831), Jędrzejowem (1 kwietnia 1831), Latowiczem, Różą, dwukrotnie pod Kuflewem pod Ostrołęką (26 maja 1831), Krasnymstawem (5 września 1831), Janowem oraz pod Kockiem (12 września 1831). Pułk otrzymał 16 krzyży złotych i 13 srebrnych
Ojciec Ludwika, Józef (kawaler orderu św. Stanisława) był fundatorem zbudowanego w 1829 kościoła w Górze, koło którego został pochowany w 2 lata później.
Osobliwością świątyni jest krzyż z ołtarza bocznego w prawej nawie. Składa się nań 31 kul armatnich - pamiątka z wojny krymskiej (1853-1856). Kule pochodzą z okresu walk o twierdzę w Sewastopolu, w których jako Sefer Pasza, brał udział Władysław Kościelski (1818-1895)

Pozdrawiam serdecznie
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

25 lis 2009, 03:59

Witam - dodam tylko do tego co pisze Jacek o Wladyslawie Koscielskim, ze tenze Wladyslaw, ktory byl generalem w armii tureckiej wyslal 25 koni arabskich z Turcji do Polski w latach 1860-1880. Wladyslaw Koscielski byl jednym z tych, ktorzy przyczynili sie do powstania hodowli koni arabskich w Polsce.
Pozdrowienia
Hania

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

25 lis 2009, 11:42

W temacie "Krusza Podlotowa" Jolanta Podała taką informację:
W "Xiędze pamiątkowej w 50-letnią rocznicę powstania roku 1830" jako odznaczony krzyżem złotym jest wymieniony Kościelski Wiktor, porucznik z pułku 2go strzelców pieszych.

Czy ktoś z Państwa posiada może jakieś informacje na temat wyżej wymienionego Wiktora?
Czy był w jakimś stopniu pokrewieństwa z Kościelskimi o których już pisaliśmy?

Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

25 lis 2009, 22:19

Tylko z braku czasu - bo piszę, piszę, piszę - zamieszczam poniższe fragmenty mego materiału roboczego dotyczącego Kościelskich, nie włączając się w dyskusję. Proszę przeanalizujcie, gdyż oparty ten materiał jest na pamiętnikach Kołaczkowskiego i raczej nie mylił się on w kwestii imion teściów swoich. Gdybyście natrafili na błędy, wybaczcie nie robiłem jeszcze korekty. A, co do genealogii potomków Sejmu Wielkiego mam wiele pytań o prawdziwość wielu danych. Kościelscy mi sie nie zgadzają. Może mam ja złe dane?

Przyjemnej lektury!



Spotkanie Klemensa Kołaczkowskiego z Kościelskimi z Kujaw, a właściwie z przedstawicielkami ich płci pięknej, po raz pierwszy miało miejsce w maju-czerwcu 1825 r. Wówczas to, po długiej przerwie, w Warszawie zwołany został trzeci sejm Królestwa Polskiego, na który przybył również car Aleksander I Romanow. Monarcha wygłosił mowę wstępną, a następnie przez cały miesiąc bawił w mieście. 13 czerwca uchwalono prawo sejmowe o utworzeniu Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w Królestwie Polskim. Jednomyślnie zaopiniowane i przyjęte prawo, wywołało u cara wielkie zadowolenie, a co za tym idzie i przychylność wobec Polaków. W międzyczasie monarcha przyjmował na Zamku Królewskim, wydawał obiady, uczestniczył w wielkim balu zorganizowanym na jego cześć przez stany sejmowe, odbierał przeglądy i parady, odbywał wizyty oraz posłuchania różnych osób. W takich oto okolicznościach, audiencji i przyjęć, trzydziestodwuletni podpułkownik Klemens Kołaczkowski poznał panie Kościelskie. Jak do tego doszło opisuje po latach w swoich pamiętnikach.

W czasie tychże obrad sejmowych przybyła z kujawskiego Szarleja do Warszawy pani Kunegunda Teresa z Rokitnickich Kościelska, żona dziedzica Szarleja wraz z przyległościami, Józefa Kościelskiego, starosty słońskiego. Towarzyszyła jej córka Michalina, jak się później okaże, przyszła żona gen. Klemensa Kołaczkowskiego. Jakiż panie miały interes, by właśnie w czasie obrad sejmowych i wizyty cara, bawić w Warszawie? Przecież mieszkały na Kujawach i to w części przyłączonej po pierwszym rozbiorze do państwa pruskiego, a więc, były poddanymi króla pruskiego. Czyżby do niego, potężnego cara, miały jakiś interes? Ależ oczywiście, gdyż jak się okazało pani Kunegunda Kościelska wyjednała sobie u monarchy prywatną audiencję, zaś córka była jedynie jej towarzyszką. Pani na Szarleju przybyła z petycją, rzekomo skreśloną ręką córki Michaliny, która, jak się okazuje, znała język rosyjski. Znała go także matka, Kunegunda, lecz nie tak biegle i tak kaligraficznie w piśmie, co córka. Zamiarem jej było osobiste oddanie do rąk cara, pisma tyczącego się spraw jej ojca, byłego generała [Józefa] Rokietnickiego - jak pisze w swoim pamiętniku Kołaczkowski. Studiując dalej pamiętnik Kołaczkowskiego znajdujemy sprecyzowaną przyczynę jej wizyty, a mianowicie miała ona prosić monarchę o pensję dożywotnią dla ojca. Tenże, w 1794 r. został uprowadzony z domu swego i osadzony w Kijowie, gdzie przez dwa lata był więziony. Kunegunda spodziewała się łaski carskiej, pisząc ręką córki, iż przez okoliczności czasowe i rozrzutność swoją własną mocno nadwerężył. Ta pensja stanowić miała jedyny środek utrzymania starganego na siłach starca. Czy pomyślną była audiencja, dziś nie jesteśmy w stanie tego ustalić. W każdym bądź razie, wizyta była pełna niespodzianek.

Wielce roztargnioną musiała być pani Kunegunda. Otóż, kiedy nastał czas wyznaczony dniem i godziną audiencji, wybiegła ona z hotelu z petycją owiniętą w koronkową chustkę i zasiadłszy w oczekującą na nią karecie udała się na zamek królewski, w którym rezydował imperator. U bram zauważyła, iż jest o kwadrans spóźniona. Zaś anonsowana przez szambelana, w drzwiach gabinetu carskiego spostrzegła, że petycję w powozie zostawiła. Informuje o swym roztargnieniu dworzanina, a ten nie mogąc się już wycofać, wprowadza ją do cara i dyskretnie wycofując się, wydaje polecenie adiutantowi, by ten pośpiesznie dostarczył petycję pozostawioną w powozie.

W tym czasie, Kościelska z uśmiechem na ustach zbliżyła się do imperatora, który mimo woli usłyszał, co ją spotkało i zaproponował jej, by zajęła miejsce na kanapie, sam zaś usiadł na krześle naprzeciwko niej. Aby rozładować atmosferę napięcia spowodowanego brakiem petycji, car rozpoczął konwersację, wypytując się przy tym o familię, o to jak spędza wieczory warszawskie, czyniąc to niezwykle delikatnie i uprzejmie. Rozmowa przebiegła w bardzo przyjaznej atmosferze uspokajającej gościa. Widząc, iż klimat audiencji rozluźnił nieco panią Kościelską, car począł wypytywać o cel wizyty. Dziedziczka z Szarleja zrelacjonowała mu prośbę ojczyma, a imperator obiecał jej, iż uczyni zadość ojczymowskim prośbom. W międzyczasie niepostrzeżenie dostarczono zawieruszoną petycję, którą po chwili car przyjął z jej rąk. Kiedy audiencja miała się ku końcowi i gospodarz zmierzał do ujęcia dłoni pani Kunegunda, czyniąc gest do jej ucałowania, ta nagle przypomniała sobie, że jej dama do towarzystwa, pani Czamańska, dla elegancji stroju przyszyła kilkoma fastrygami koronkowe rękawiczki do rękawa sukni. Kilkakrotnie szarpnęła prawą rękawiczkę, lecz ta nie ustąpiła i nadal trzymała się rękawa. Widząc to, car pochwycił jej dłoń próbując jej pomóc. Silny męski ruch spowodował, iż zamiast całej rękawiczki w dłoni najjaśniejszego pana pozostał oderwany od niej palec. Car obrócił całe zdarzenie w żart, owijając sobie w dowód tryumfu strzępek rękawiczki wokół swego palca. Ten zgoła wesoły finał audiencji pani Kościelskiej u imperatora Rosji zakończył się ucałowaniem jej dłoni i grzecznymi słowami pożegnania.
W krótkim też czasie, pani Kunegunda wraz z Michaliną otrzymały zaproszenie do wzięcia udziału w obiedzie, wystawionym przez najjaśniejszego pana cara Aleksandra I Romanowa na Zamku Królewskim w Warszawie. Podczas niego, nastąpiło oficjalne przedstawienie podpułkownika Kołaczkowskiego paniom Kościelskim. Jak wspominał po latach, uczuł wówczas pierwszy napad febry, który zmusił go do pozostania w domu i opuszczenia licznych uroczystości dworskich. Nie mógł przeto, zbyt wiele korzystać z bytności pań Kościelskich w Warszawie. Niemniej jednak złożył im wizytę i to tuż przed jednym z bali, które wypełniały im czas pobytu w stolicy Królestwa. Zastał wówczas pannę Michalinę przybraną w suknię balową, gotową do wyjścia. Ubrana była niezwykle strojnie, do tego gustownie i bez zbędnej przesady. Kołaczkowski z wielkim żalem zauważył, że panna była cierpiącą podobnie, jak podczas spotkania na obiedzie u cara.


***


Kościelski zaliczany był do jednego z najmajętniejszych, najznamienitszych i najznaczniejszych szlachciców w powiecie inowrocławskim. Jego majątek był wystarczającym na wszelkie potrzeby familii. Skąpił grosza, gdy chodziło o nieuzasadnione, według niego, wydatki. Nie szczędził, by zaprezentować się jako majętny człowiek, czy podkreślić swoją pozycję i godność. Lubił przebywać w towarzystwie wesołym, w którym prym wiodła młodzież. Dzieląc z nią zabawy, nie ustępował jej w kondycji. Co zaś tyczy się parady, z dumą nosił na piersiach Order Orła Białego i uwielbiał swój tytuł szambelański. Nie znosił przytyków ujmujących mu tych godności.
Co zaś tyczy kondycji dzierżonych przez pana Józefa Kościelskiego, majątków ziemskich, to Kołaczkowski uznawał je za najgorzej, jak tylko można sobie wyobrazić, zagospodarowane. Oto opis jakiego wówczas dokonał:

Majątek pana Kościelskiego do najznaczniejszych w powiecie Inowrocławskim należał, lecz był najgorzej, jak tylko można, zagospodarowany. Składał się z dóbr Szarlej nad Gopłem, z ładnym dębowym gajem i z małym folwarkiem Ostrowem, na półwyspie Gopła, z rozległymi pastwiskami i łąkami; dalej z czterech folwarków: Witowo, Góra, Dulsk i Dziennice. Wszystkie te folwarki leżały w ziemi dobrej, urodzajnej, lecz potrzebowały wielkiego nakładu w inwentarzach żywych i martwych, w budynkach i łąkach, jeżeli areał odpowiadający rozległości miałby przynosić znaczniejsze dochody. Na przeciwnym brzegu Gopła, po bracie staroście, Antonim, zmarłym w roku 1828, odziedziczył dobra Bożejewice z Żernikami, z obszarem 3,700 morgów, w najlepszej pszennej ziemi, nie licząc w to gruntów włościańskich do 700 morgów. Lecz i te, a szczególnie Żerniki, równie zaniedbane były, jak i pierwsze. Budynki były niedostateczne, niektórych brakło zupełnie, inwentarze liche, kultura najnędzniejsza. Nie było z czego się chełpić, bo gospodarstwo zamiast 25,000 talarów rocznego dochodu w dobrem ręku, zaledwie 10,000 przynosiło.

Nie miał wprawdzie pan Kościelski żadnych innych długów, prócz 25,000 talarów na Szarleju i 16,666 talarów na Bożejewicach, lecz za to posiadał w pularesie 30,000 talarów w papierach i z tego powodu miał się za wielkiego finansistę. „Wy wielcy gospodarze z waszymi pięknymi budynkami inwentarzami i owcami nie macie pieniędzy, ja zaś nie gospodarz po waszemu, mam gotówkę, a wy długi” - często tak mawiał do sąsiadów, nie przewidując, iż tak źle zagospodarowany majątek, gdy w ręce 8 dzieci przejdzie, wkrótce zmarnowany zostanie.

Kiedy przyszło mu odnieść się do przyszłej teściowej, samej pani Kościelskiej, powiedział: Co do pani Kościelskiej, musiałbym nazwać się niewdzięcznym, gdybym miał zapomnieć, z jaką przychylnością wspierała moje zamiary i pomogła mi zwyciężyć wszelkie trudności, które mnie na wstępie ze strony męża spotkały. Zaś wspominając jej sławę sprzed lat raczył odnotować, że: pani Kościelska do najpiękniejszych osób swego czasu należała i towarzystw warszawskich była ozdobą. Słynęła z wyszukanego gustu w strojach oraz z wdzięku i dowcipu. Tymi cechami zaskarbiła siebie w oczach pana Kościelskiego, który liczył sobie wówczas blisko 50 lat. Poczynił więc starania o jej rękę, a że majętnym był, otrzymał w niedługim czasie zgodę.
Familia państwa Kościelskich składała się z 4 córek i z 4 synów. Według starszeństwa byli to: Michalina, Ludwik, Amelia, Artur, Józefa, August, Natalia i Władysław. Najstarsza Michalina liczyła 23 lat. Najmłodszy Władysław lat 11. Trzy młodsze córki znajdowały się pod dozorem guwernantki, rodowitej Szwajcarki, panny Calame z Genewy. Jak zauważył Kołaczkowski, była ona osobą dość dobrze przygotowaną do pełnienia swej roli, lecz kobietą egzaltowaną i kapryśną. Synowie młodsi, August i Władysław, powierzeni byli podrzędnemu bakałarzowi, którego zadanie edukacyjne ograniczało się do nauczenia ich, pisania, czytania i liczenia. Starszy syn, Ludwik, nadzieja i ulubieniec ojca, zresztą podobnie, jak Michalina matki, odbywszy w Poznaniu bardzo powierzchownie niektóre klasy gimnazjum i niespełna rok wysłu¬żywszy w wojsku pruskim, kontynuował naukę w szkole agronomicznej (w Meglinie, pod zarządem Thaera?). Drugi brat, Artur, kończył sekundę w Poznaniu.
Nawiązując do wyrażenia zgody Kościelskiego na ślub córki Michaliny z podpułkownikiem Kołaczkowskim, należałoby wrócić do misji, jaką mieli spełnić przyjaciele konkurenta: generał Słubicki i pan Sokołowski. Ci po długich uporczywych rokowaniach w końcu wymogli na panu teściu wyznaczenie ostatecznego terminu, który ustalono na dzień 21 kwietnia 1830 r. Otrzymawszy takie zapewnienie, podpułkownik Kołaczkowski przyspieszył urządzanie warszawskiego domu pod potrzeby małżeńskie. W tym celu przyjął służących, kucharkę i postarawszy się o pozwolenie władzy zwierzchniej, o tzw. indult, w połowie kwietnia, udał się na Kujawy. Była wiosna, roztopy spowodowały, że drogi stały się trudno przejezdne. Pomimo tych niedogodności dotarł do Szarleja. Rodzice jego wraz z zaproszonymi na ślub siostrami, przybyli wkrótce po nim.


Uroczystość zaślubin odbyła się 21 kwietnia 1830 r. o godz. 1500. Ceremonii tej dokonał w kościele parafialnym w Górze kanonik kapituły włocławskiej, ksiądz Jasiński, brat później poległego pod Pragą generała Jasińskiego. Tuż przed uroczystościami, panna młoda została oficjalnie wpisana do ksiąg metrykalnych, jako osoba ochrzczona, gdyż jej chrzest z wody został przeprowadzony tuż po urodzeniu, bez dokonania stosownego wpisu w księgach. Tak więc dopełniono jedynie formalności niezbędnych do zawarcia ślubu kościelnego. Pan Sokołowski i pani baronowa Emma von Schwanenfeld z Kobylnik pod Kruszwicą (siostra dziedzica Markowic Arnolda von Wilamowitz-Moellendorffa), zastępowali rodziców chrzestnych.

Spędziwszy kilka dni po ślubie w dworze w Szarleju, Kołaczkowski zaczął myśleć o powrocie do Warszawy, tym razem już w towarzystwie swej żony, Michaliny z Kościelskich. W końcu kwietnia rodzice żony odprowadzili młodych do Skulska, skąd w towarzystwie pana Sokołowskiego wyruszyli do Warszawy. Opuszczenie po raz pierwszy domu rodzinnego i pozostawienie rodziców i rodzeństwa, było ciężką próbą dla Michaliny. Tęsknotę miało wypełnić wielkomiejskie życie Michaliny. Ale póki co, na pożegnanie wylano morze łez, a przy tym wypowiedziano mnóstwo życzeń dla szczęścia na jej nowej drodze życia. Pożegnanie, ze strony matki szczególnie, było rozdzierające. Po tylu latach wspólnego życia, jak to wyraził Kołaczkowski: z jednymi myślami, z jednymi sekretami, z jednymi zwyczajami, w sympatii niczym nie przyćmionej, której przykładu nie widziałem jeszcze, nie mogła się przyuczyć do myśli osobnego domowego życia, i zapominając, że ma jeszcze 3 córki, myślą i sercem goniła tylko za ulubioną swoją Michasią, snując rozmaite plany najprędszego połączenia się z nią. Gdy godzina rozstania nadeszła, młodzi odebrali błogosławieństwo rodziców i puścili się przez Kutno do Warszawy, dokąd pani Kościelska wkrótce przybyć także obiecała.
Po przybyciu na miejsce taki oto opis pierwszego wrażenia nowej pani domu pozostawił Kołaczkowski: Zastaliśmy nasze mieszkanie w jak najlepszym porządku, ludzi gotowych do naszej usługi, pokoje ogrzane i oświecone, herbatę zastawioną. Spodziewałem się sprawić żonie przyjemne wrażenie pierwszym takim wstępem do własnego domu. Lecz ją widok ten mało zająć potrafił, tęsknota za matką wszystkie inne wrażenia przemogła. Nazajutrz, pan podpułkownik zameldował się osobiście u Wielkiego Księcia raportując powrót i gotowość objęcia służby.


***


Państwo Kołaczkowscy zamieszkali w Poznaniu. Oczywiście często udawali się na Kujawy do Szarleja, Bożejewic, Sławska Wielkiego i Żernik. Tę ostatnią miejscowość generał odwiedzał z racji kontroli majętności, którą w wianie wniosła mu małżonka. 16 października 1834 r. urodziła się im córeczka, której na chrzcie w kościele Św. Marcina w Poznaniu nadano imiona Zofia Konstancja Amelia. Niestety po niedługim czasie, 10 lipca 1834 r. dziecko zmarło. Kolejny cios dotknął generałostwo Kołaczkowskich 22 kwietnia 1841 r. Wówczas to w wieku jednego roku pięciu miesięcy i 21 dni zmarł ich synek Stanisław.
Kołaczkowscy mieli jedyną córkę Józefę, która odziedziczyła po matce Żerniki. Później Józefa z Kołaczkowskich wraz z małżonkiem Zygmuntem Bardzińskim, otrzymane w wianie po generałostwie, Żernik sprzedała. Nastąpiło to zaraz po 1867 r., gdyż jak można było wyczytać z anonsu zawartego w „Wiadomościach z inowrocławskiego”, istniała wówczas obawa, że wieś Żarniki, własność niegdyś generała Kołaczkowskiego a dziś jego zięcia Bardzińskiego, przejdzie w ręce innoplemieńcze. Właściciel był zmuszony sprzedać areał 1025 mórg wybornej ziemi wycenionej na 70 tys. talarów. Co niezwykle ważnym było, to to, że do wsi tej przypisany był głos stanowiący przewagę nad połową głosów w wyborach z tego terenu do sejmu w Berlinie. W końcu wieś nabył Żyd Samuel Hirsch i w kilkanaście lat później w 1880 r. nabył ją (1700 mórg) od Żyda właściciel Kościelca, Adolf Poniński. Nazywano już wówczas wieś i dominium, Schönwerth. W końcu majątek dostał się w 1891 r. w ręce niemieckiego właściciela pobliskich Markowic, Hugona Wilamowitza-Moellendorff, prezesa prowincji poznańskiej.


Marian Przybyski - Słowianin, tekst poprawiony
Ostatnio edytowano 30 lis 2009, 19:38 przez Słowianin, łącznie edytowano 1 raz

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

27 lis 2009, 18:35

Panie Marianie!
Wielkie uszanowanie dla Pańskiej wiedzy i pracy!

Czy pamiętnik Kołaczkowskiego opisuje może również losy jego i rodziny Kościelskich w czasach Powstania Listopadowego?

Co do imienia ojca Ludwika to gdzieś musi być pomyłka.
Nie mnie rozstrzygać gdzie.
ale
Co zaś tyczy kondycji dzierżonych przez pana Antoniego Kościelskiego, majątków ziemskich, to Kołaczkowski uznawał je za najgorzej, jak tylko można sobie wyobrazić, zagospodarowane.

a kawałek dalej
Na prze¬ciwnym brzegu Gopła, po bracie staroście, Antonim, zmarłym w roku 1828, odziedziczył dobra Bożejewice z Żernikami,


Pozdrawiam Serdecznie
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

27 lis 2009, 19:10

I to jest dylemat, którego z braku czasu nie mogę rozwikłać, co do tych samych imion, ale tak zapisał Kołaczkowski. W 100 procentach od ok. 1788 do 1830 Antoni Kościelski starosta słoński z Katarzyną ze Smoleńskich byli kilkakrotnie wymienieni w metrykalich parafii Ludzisko.

Co do powstania listopadowego, jest ten temat mocno rozwinięty w pamiętniku, podam dane, może jutro, jak się wyrobię?

Pozdrawiam Jacka miłośnika Kujaw Zachodnich!

Marian Przybylski - Słowianin

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

27 lis 2009, 21:03

Temat Kościelskich interesuje mnie szczególnie,
ponieważ najstarszy ślad mojego przodka Jana Laux'a znalazłem w księgach metrykalnych parafii w Górze w roku 1933. Zakładam, że Jan z profesji mularz, mógł tam przywędrować by budować kościół, fundowany przez Józefa-Antoniego(?) Kościelskiego, w roku 1829.
Jednak, równie dobrze mógł tam trafić po Powstaniu Listopadowym, przywędrowawszy
wraz z Ludwikiem Kościelskim który brał w nim udział.
Reszta braci była na to jeszcze zbyt młoda.

Może ten trop naprowadzi mnie kiedyś na kolejny ślad przodka,
a tym czasem chciał bym nawiązać do Bnińskiego, o którym wspomniał Wojciech rozpoczynając ten temat.
Czytam właśnie listy posła pruskiego Ludwikga Bucholtza z okresu powstania kościuszkowskiego.
Oto fragment listu do króla Prus ( z 22 marca 1794)
" muszę jeszcze przekazać Waszej Wysokości dość ciekawą informację otrzymaną za pośrednictwem szpiegów generała Igelstroma - mianowicie, że malkontenci polscy pokładają bardzo poważne nadzieje w wojewodzie Dąbskim i w sędzim Poznania Bnińskim, i że ci dwaj poddani Waszej Wysokości są nie tylko wmieszani w sprawę Madalińskiego, ale zupełnie nie umieją docenić dobroci i łagodności, jaką kieruje się Wasza Wysokość w sprawowaniu rządów w swych nowych prowincjach. Zapewniano mnie, że zajmują się oni propagowaniem ducha niezadowolenia w Prusach Południowych. Właśnie Paprocki, starosta z Dobrzynia, który chciał ich zadenuncjować jako osobników podejrzanych, zwrócił uwagę, że województwo rawskie i kujawskie są ośrodkami niezadowolenia w Prusach. Nie mogę osądzić właściwie, jaką warotść posiadają te denuncjacje, ale pragnę zaproponować Waszej Wysokości, aby wszcząć śledztwo w sprawie postępowania tych dwóch magnatów oraz pilnie śledzić nastroje, jakie panują w różnych województwach Prus Południowych. Jeżeli chodzi o mój pogląd, to tak Bniński, jak i Dąbski są ludźmi niespokojnymi, ale z ich strony faktycznie nie zagraża większe niebezpieczeństwo."

Chodziło o Łukasza Bnińskiego i Stanisława Dąbskiego

Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

27 lis 2009, 21:32

Małe sprostowanie.
Sądziłem, że młodsi Kościelscy nie brali udziału w powstaniu.
Tymczasem w temacie "Krusza" tajemniczy H2O umieścił taką informację.
Witam, w słowniku biograficznym oficerów powstania listopadowego jest taki zapis o Arturze Kościelskim :
Ur. o1814,s. Józefa i Kostancji Rokitnickiej , brat Ludwika . W powstaniu ppor.1 p jazdy august. 5.10.31 przeszedł z Rybińskim do Prus, Po upadku powstania osiadł w Rzymie , gdzie był mecenasem artystów . Zm 29.964 w Cieplicach
Dalsze info w Żychliński - Złota księga t.4s.131


u Dworzaczka znalazłem nekrolog
561 (Dziennik Poznański) 1864
29/IX. + w cierpieniach Artur Kościelski, l. 50. Od 20 lat mieszkał w Rzymie. (nr 226, niedz., 2/X.)

Znalazłem również wzmianki o Arturze na
www.archive.org
w "Korespondencyi Józefa Bohdana Zaleskiego"
Zalewski wspomina o niemiłej przygodzie Artura
"Przyjechał tu od kilku dni Artur Kościelski z Aleksandrem,
wiesz zapewne. Ojcze, że ich okradziono w drodze we Włoszech
między Pizą a Florencyą. Zabrano im kufer z rzeczami i
kosztownościami i do 5 tysięcy franków gotówki."

Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

28 lis 2009, 13:49

Witam ,

małe uzupełnienie wcześniej podanych przeze mnie informacji :

W Słowniku biograficznym oficerów powstania listopadowego znajdują się biogramy także innych Kościelskich :

Kościelski Jan - podof.4 psk, 27.9.31 ppor.,5.10.31 . Ten też przeszedł z Rybińskim do Prus.
Kościelski Józef - weteran powstania a po jego zakończenu przyjął służbę rosyjską
Kościelski Ludwik - brat Artura (Weteran powstania). 21.9.31 wziął dymisję dla słabości zdrowia.
Kościelski Stanisław - ur.w 1779 lub 1781 w Krakowie. syn Franciszka i Moniki ( Więc trudno powiedzieć , czy spokrewniony z "Twoimi" Kościelskimi.

Biogramy w tej publikacji są znacznie rozszerzone ( prawie cała strona drobnego druku ), jednak nie mogę wysłać foto , bo mam rozklekotany aparat :)

W opracowanu B. Gembarzewskiego - Wojsko Polskie, Księstwo Warszawskie 1807-1814 znajduje się imienna lista oficerów wojska Księstwa Warszawskiego . Tam także znajdują się Kościelscy :

Kościelski Tomasz (Józef) , podpor. p. 3 piech. gal. fr. ; por.4/V 1812 : kap. 21/1 1813
Kościelski Wiktor , podpor. p. 2 piech.

Natomiast idąc dalej wstecz , w publikacji : Oficerowie Rzeczypospolitej Obojga Narodów 1777-1794 (spisy), tom I,cz.1, Wojsko koronne - sztaby i kawaleria , znalazłem taki zapis :

Kościelski Józef. W latach 1771-1781 w Korp.Kadetów. Rotm. chorągwi ... H. Ogończyk : ur.ok. 1766 w inowrocławskiem: syn Ignacego , kasztelana bydgoskiego i Agnieszki z Nieborskich : . ż. Kunegunda z Rokitnickich : dz.: Ludwik, Artur, August, Władysław, Michalina, Emilia, Józefa . Odznaczony : O.Św. Stan. - 1792. Mason, członek loży "Doskonałe Zjednoczenie".

Dalsze info znajdziesz w Herbarzu Bonieckiego i w Złotej księdze... Żychlińskiego. Pozycje te powinny być gdzieś w necie.

Pozdrawiam,
Dominik.

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

28 lis 2009, 21:43

Dzięki za wskazówki Dominiku.
Zabieram się do szukania publikacji.
Czy biogram Józefa herbu Ogończyk, może jakoś wyjaśnić zagadkę dlaczego zięć nazywał go Antonim?
Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

29 lis 2009, 21:07

A oto, co pisze generał Klemens Kołaczkowski o swoim szwagrze Arturze:

Około godziny 6. z wieczora jenerał brygady Nostitz na czele dwóch pułków huzarów i dragonów gwardyi uderzył na jazdę Jagmina, rozprzężoną po szarży przeciwko tyralierom, i złamał ją. Lecz dostawszy się między szańce nr 70 i 7 wpadł sam pod ogień szańców i piechoty naszej i poniósłszy wielką stratę, wzdłuż okopów pędził, goniony przez naszych jeźdźców aż do rogatek Mokotowskich. Stąd niedobitki zawróciły się szosą ku Królikarni, gdzie ogniem naszych grenadyerów powtórnie przywitane, nareszcie pojedynczo zdołały się połączyć z rezerwami jazdy rosyjskiej pod Rakowem.
Brat mojej żony, Artur Kościelski, i brat mój, Adam Kołaczkowski, obydwaj oficerowie w pułku 1. Sandomierskim, odznaczyli się w tej potyczce. Pierwszy zwalił z konia huzara nieprzyjacielskiego i zabrał go do niewoli.


Na cześć Artura, po jego śmierci, brat August Kościelski nadał wydzielonemu folwarkowi z dóbr szarlejskich, 158 hektarowy folwark, nazwę Arturowo. Między innymi tym folwarkiem, jak i Karczynem i Szarlejem administrował mój familiant Mikołaj Siemianowski, powstaniec styczniowy walczący ramię w ramię z Augustem Kościelskim. Więcej o Arturowie w wątku na moim bloogu http://strzelno.bloog.pl/ na stronie 3 i 4 bloogu. Jest tam wycinek prasowy mówiący o śmierci Józefa Siemianowskiego syna Mikołaja i wspomnienia Arturowa i Stanisława Przybyszewskiego…

A miałem nie dyskutować, tylko zająć się pisaniem biografii pułkownika ojca Kazimierza Józefa Łabińskiego OMI. Przez Ciebie Jacku będę miał problemy z dotrzymaniem terminów, ale ta tematyka, do tego rodzinna, tak wciąga, że nie wytrzymuję, by nie zaglądać do „Gniazda”.


Marian Przybylski - Słowianin

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

29 lis 2009, 21:29

Jacek Loks napisał(a):Dzięki Czy biogram Józefa herbu Ogończyk, może jakoś wyjaśnić zagadkę dlaczego zięć nazywał go Antonim?
Pozdrawiam
Jacek





Witam .
Niestety żaden biogram tego nie wyjaśnia .

Nie wiem , czy dotarłeś już do Bonieckiego - opublikował on genealogię Kościelskich h. Ogończyk na jakieś 4 strony.

Według Bonieckiego (tom XI ) Ignacy Kościelski z Agnieszką Nieborską miał troje dzieci :
1) Teresę Rybińską
2) Antoniego , starostę słońskiego (1774r.) , kawalera O.Św. Stanisława w 1791r. Męża Katarzyny Smoleńskiej - Bezdzietny !
3) Józefa , właściciela po ojcu Szarleja i Karczyna. Kawalera O.Św. Stanisława w 1791r. Szambelana dworu pruskiego, żonatego z Kunegundą Rokitnicką . Dziećmi Józefa byli : Ludwik, Artur, August, Władysław, Michalina, Emilia i Józefa.

Dalej Boniecki podaje szczegółową genealogię dzieci Józefa.
Pzdr,D

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

30 lis 2009, 15:06

A miałem nie dyskutować, tylko zająć się pisaniem biografii pułkownika ojca Kazimierza Józefa Łabińskiego OMI. Przez Ciebie Jacku będę miał problemy z dotrzymaniem terminów

Panie Marianie
na pewno OMI Łabiński cierpliwym był człowiekiem
i miałby zrozumienie dla Pańskiej edukacyjnej poniekąd działalności
a i sam poczytał by z zainteresowaniem.
Proszę więc, by użyczał nam Pan jak najwięcej swojej wiedzy i czasu.

Dominiku
Spotkałeś się z którąś z podanych przez ciebie publikacji w -necie?
Jak dotąd wyszukałem tylko, że "Słownik biograficzny oficerów powstania listopadowego"
był w zbiorach biblioteki cyfrowej archiwum archidiecezjalnego w Tarnowie.
Niestety chyba zlikwidowano ową bibliotekę.
Trochę potrwa zanim zdobędę książki a tym czasem
ciekawość mnie zżera.

Pozdrawiam obu Panów
oraz resztę Towarzystwa

Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

30 lis 2009, 19:13

Szanowny Jacku

Nie dało mi spokoju wywiedzenie prawidłowe linii Ludwika Kościelskiego, ojca Heleny Potworowskiej. Jeszcze raz przeczytałem pamiętniki generała (wczoraj i dziś) i stwierdziłem, że niewdzięcznik zięć ani razu nie wymienił z imienia teściowej, wychwalając jej minioną urodę, ni teścia, który przez szereg lat nie godził się na ślub Klemensa z Najstarszą córką Michaliną. W końcu też trafiłem na stary pożółkły wywód dokonany nieznaną mi ręką, być może Mikołaja Siemianowskiego, z którego wynika, że ojcem Ludwika, Michaliny i pozostałej szóstki był Józef Kościelski, brat Antoniego, starosty słońskiego, który to dzieci spłodził z córką jenerała z 1794 r. Józefa Rokietnickiego, wykształconą i urokliwą Kunegundą Teresą Rokitnicką (Rokietnicką). Zaś ojcem Józefa i Antoniego był Ignacy, o którym swego czasu pisałem, jako o fundatorze wielu dzieł markowickich.

W zakłopotanie wprowadziły mnie stare zapiski, pochodzące sprzed lat, kiedy to dokonywałem wypisów z ksiąg metrykalnych z Ludziska i to wówczas ten Antoni, zmarły bezpotomnie, tyle zawirowań w mych wywodach uczynił. Po przeanalizowaniu wszystkiego doszedłem do wniosku, że to ja onegdaj z niestaranności błąd ten popełniłem czyniąc z Józefa Kościelskiego Antoniego. Nie pozostaje mi nic innego, jak przeprosić wszystkich, których w błąd wprowadziłem, a szczególnie imć generała Klemensa, któremu próbowałem przypisać to zawirowanie.

Zatem spieszę z poprawkami, które oddadzą prawdę o rodzicach Ludwika, Artura, Augusta, Władysława i pozostałych czterech dziewcząt. Na początku zaznaczyłem, iż ja mogę się mylić i oczywiście pomyliłem się - przepraszam!!!



Marian Przybylski - Słowianin

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

30 lis 2009, 21:19

Jacek Loks napisał(a):[Spotkałeś się z którąś z podanych przez ciebie publikacji w -necie?



Witaj Jacku,
Nie widziałem tych publikacji w necie . Wydawało mi się , że Herbarz Bonieckiego i inne XIX wieczne herbarze są gdzieś zdigitalizowane - ale też nie mogę tego znaleźć :(

Wbrew pozorom jest trochę tych materiałów o Kościelskich w literaturze - znalazłem jeszcze w Wielkopolskim Słowniku Biograficznym wśód innych Kościelskich h. Ogończk biogram (1/2strony) Józefa Kościelskiego (1845-1911) syna Augusta i Józefiny z Wodzińskich, ur. w Służewie, a gospodarującego w dobrach rodzinnych : Szarleju, Karczynie i Służewie, natomiast od 1895 r. w Miłosławiu. (Polityka, poety i dramaturga ).

W Złotej Księdze... T. Żychlińskiego, rocznik 4, informacje o Kościelskich h. Ogończyk podane są na 12 stronach. Natomiast w herbarzu : Rodzina Urskiego , tom 7 - też tego jest kilka stron . To wszystko + oczywiście opracowanie Pana Mariana daje w sumie dość obszerny materiał :)

pzdr.
Dominik.

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

01 gru 2009, 00:23

Panie Marianie
Przepraszać absolutnie nie ma za co.
Ten drobny wypadek potwierdza tylko sens tego forum,
skoro nawet Pan, może odnieść choćby drobną korzyść z prowadzonych tu dyskusji.
Korzystając z okazji, mam pytanie.
Czy nie orientuje się Pan gdzie można by szukać dokumentów
związanych z budową kościoła w Górze? (Jeśli takowe się zachowały)

Dominiku
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko zbierać grosiwo i szperać po antykwariatach i aukcjach,
albo czekać z 50 lat, aż wygasną prawa autorskie i materiały zostaną opublikowane w cyfrowych bibliotekach.
Miał bym prośbę.
Czy mógł byś wynotować drogę jaką podczas powstania przeszli: Ludwik, Artur i August?
W których byli jednostkach i gdzie walczyli?
Jeśli oczywiście nie zajmie to zbyt wiele czasu.

Czy mogły się gdzieś zachować spisy szeregowych żołnierzy z tychże jednostek?

Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

01 gru 2009, 13:07

Złota księga szlachty polskiej
znajduje się na wbc
rocznik czwarty: Kościelscy
http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccont ... 4&dirids=1

Pzdr.
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

01 gru 2009, 16:20

Jacku,

Ludwik do 30.06.31 służył w 1 Pułku Mazurów. Tutaj szlak bojowy : http://pl.wikipedia.org/wiki/1_Pu%C5%82k_Mazur%C3%B3w
Następnie przeszedł do 1 Pułku Jazdy Sandomierskiej. Szlak bojowy : http://pl.wikipedia.org/wiki/1_Pu%C5%82 ... omierskiej

Artur służył tutaj : http://pl.wikipedia.org/wiki/1_Pu%C5%82 ... ustowskiej
Nstępnie był internowany w Elblągu.

Jeśli chodzi o Augusta, to nie znalazłem żadnej wzmianki o jego powstańczej przeszłości.

Jacek Loks napisał(a):Czy mogły się gdzieś zachować spisy szeregowych żołnierzy z tychże jednostek?

Pozdrawiam
Jacek


Może gdzieś tutaj :

AGAD

Zespół : Władze Centralne Powstania Listopadowgo :
724 "Akta obejmujące listę imienną oficerów, podoficerów i żołnierzy korpusu jenerała Dembińskiego."
744 "Lista imienna niewiadomych z teraźniejszego pobytu osób oddanych pod Sąd Najwyższy Kryminalny."
Zespół : Komisja Rządowa Wojny :
69d "Lista imienna wojskowych wszelakiego stopnia i broni nie objętych ostatnią organizacją wojska
lub dymisjonowanych , ozdobionych Orderem Krzyża Wojskowego Polskiego."

Biblioteka PAN - Kraków.

1195 "Akta pułku jazdy sandomierskiej z 1831"

Biblioteka PAN - Kórnik.

1546 "Wykaz stanu osobowego, efektów itd.odziałów korpusu gen. Dziekońskiego od 27 kwietnia do 11 czerwca 1831"

Biblioteka UW

562 " Listy imienne i wykazy stanu służby pułków 1807-1831"

Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie

42H "Spis uczestników powstania poszukiwanych przez władze carskie"


Pzdr.D.

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

01 gru 2009, 18:59

Szanowny Jacku

Podaję link do opisu parafii i kościołów w Górze. Jak pisze ks. prof. Stanisław Kozierowski, nowy kościół wystawiony został w 1829 r. czyli na rok przed wybuchem powstania listopadowego. W Kościele tym ślub brał gen. Klemens Kołaczkowski, o czym wspomina w pamiętniku.

http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccont ... 47C70F7C-1

Pański trop wiążący przodka z Kościelskim jest ze wszech miar słuszny i z Ludwikiem tym bardziej, że dostały mu się Bożejewice, które, jak wspomina Kołaczkowski marnie się miały przed 1830 r. Zatem piękny dwór, który stał jeszcze przed 1950 r., w dobrej kondycji w Bożejewicach, mógł równie stawiać Pański przodek. Tutaj link do obejrzenia sobie dworu powstałego być może za sprawą przodka, ok. 1840 r.

http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccont ... 7C70F7C-17

Z Bożejewice Do Kruszy i Ludziska to już żabi skok, gdyż miejscowości te w linii prostej leżą od siebie po trójkącie o boku ok. 5km, a po ich środku znajdują się Markowice.

Co do archiwów to na pewno znajdzie Pan o budowie kościoła w Archiwum Archidiecezjalnym w Gnieźnie, Aktach Kurii Metropolitalnej, Parafia Góra, Pisma konsystorza; Dozoru kościelnego itp.
Adres:

62-200 Gniezno,
ul. Kolegiaty 2
Tel\fax: (61) 426-19-09

E-mail: aag@gniezno.opoka.org.pl

Również należałoby szukać w AP Inowrocław. Telefonicznie można skontaktować się z bardzo uczynną Panią kierownik dr Lidią Wakuluk tel. (52)357-64-44
Adres:

88-100 Inowrocław
ul. Narutowicza 58


Pozdrawiam serdecznie potomka kujawskich Loksów

Marian Przybylski - Słowianin

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

01 gru 2009, 22:02

Chciałem dodać, że na łamach periodyku Archiwa Biblioteki i Muzea Kościelne ( tomy: 78, 80 ), ks.prof.W. Kujawski
opublikował repertorium ksiąg wizytacyjnych diecezji kujawsko-pomorskiej. Znalazłem tam kilkanaście wizytacji parafii
Góra - głównie z XVIII w.- ale są też wizytacje z 1 poł. XIX w.

fragment ( ABiMK, t.78,str.137):

" Data wizytacji 6 II 1816 roku. Proboszcz - Stanisłąw Młodkowski. Od ok. 1812 roku kościoła nie było, ponieważ
w 1796 roku spłonął wraz z wszystkimi zabudowaniami plebańskimi . Parafianie wystawili kaplicę , na kształt szopy
pokrytą strzechą . Prawo patronatu należało do Józefa Kościelskiego , który powinien wystawić nową świątynię,
nie tylko z tytułu tego , że był kolatorem, ale i z tego powodu, że otrzymawszy , za zgodą konsystorza ,
w swoje użytkowanie grunta parafialne na dziesięć lat , zobowiązał się nowy kościół i zabudowania parafialne wystawić.
Termin upłynął, a on zaledwie wystawił plebanię. Ponadto powinien pomóc w budowie. Zapis 300 talarów, uczyniony,
przez poprzedniego proboszcza, Macieja Stobińskiego , zabezpieczony na dobrach Bożejewice, należących do Kościelskiego,
brata rodzonego kolatora.
"


Fragment ostatniej opublikowanej wizytacji ( ABiMK, t.78, str.141)

" Wizytacja odbyła się 12 XI 1818 roku. Proboszcz- Stanisław Młodkowski. Kościoła ciągle nie było , tylko kaplica
opisana w 1816 roku. Jednak kolator przyrzekł wybudować kościół i zaczął gromadzić materiały, a więc kamień i kazał
wypalić sześćdziesiąt tysięcy cegieł. Spodziewano się, że wiosną przyszłego roku zaczną się prace przy budowie
."

Pzdr.D.
Ostatnio edytowano 02 gru 2009, 20:53 przez h2o, łącznie edytowano 1 raz

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

02 gru 2009, 00:54

Serdecznie dziękuje obu Panom za wskazówki. (Za kolejne będę równie zobowiązany :)
Daliście mi nadzieję, że jest jeszcze szansa bym uczynił kolejny krok w swoich poszukiwaniach.
Jednocześnie przepraszam resztę towarzystwa, iż do tematu poświęconemu ziemiaństwu wplątałem losy biednego komornika.

Może w ramach zadość uczynienia wywołam "do apelu" interesującą postać właściciela Łabiszyna i pobliskiego pałacu w Lubostroniu, Arnolda Skórzewskiego.
Natknąłem się na niego w dwóch kolejno czytanych pamiętnikach.
Pojawia się w załączonym do pamiętnika Waleriana Łukasińskiego, protokole jego zeznań.
Przesłuchiwany w sprawie Towarzystwa Patriotycznego Łukasiński, starał się chronić pozostałych podejrzanych. By nie obciążać Skórzewskiego, w swoim zeznaniu wyraźnie bagatelizuje rolę łącznika jaką pełnił Arnold w kontaktach Towarzystwa z Francją i tamtejszą "Polonią".
Łukasiński zeznaje, że w kwietniu 1821 roku, zjawił się u Ignacego Dobrogoyskiego, młody chłopiec z departamentu bydgoskiego. Świeżo wyszły z Akademii Berlińskiej.
Przedstawił się jako członek Towarzystwa przyjęty w poznańskim i nadmienił, że nie podoba mu się lekkomyślność z jaką poczyna sobie tamtejsza organizacja.
Stwierdził, że wybiera się do Paryża i w związku z tym chciałby zaofiarować swoje usługi.
Kiedy Dobrogoyski przedstawił rzecz Łukasińskiemu, ten miał się niby obruszyć i stwierdzić,
że skoro "Mularsto Narodowe" [z którego wywodziło się Towarzystwo (nazwane w toku śledztwa patriotycznym)] ustało, to nie ma sensu wdawać się w sprawy z słynącymi ze swych
"gaskonad" Wielkopolanami. Ponieważ jednak Skórzewski upierał się przy swoim i nie dał wiary w zakończenie działalności spiskowej, zlecono mu (niby na odczepne) nawiązanie kontaktu z francuskimi liberałami.
Niestety już rok później, kolejny zarekomendowany przez Dobrogojskiego łącznik, Jan Karski
w drodze powrotnej z Paryża dał się ująć Rosjanom i wydał im wszystkie znane sobie tajemnice Towarzystwa.

Po raz wtóry spotkałem,już o dziesięć lat starszego, Pana Arnolda, w pamiętniku Henryka Golejowskiego wspominającego swoje powstańcze losy na Litwie.
Golejowski opisuje dramatyczną scenę śmierci generała Giełguda.
Na skutek nieudolnie prowadzonej przez Giełguda kampanii litewskiej, oddziały polskie pod zmienionym już dowództwem Chłapowskiego, naciskane przez przeważające siły Moskali, zmuszone są poddać się Prusakom. Z oddali przyglądają się tej scenie żołnierze z ariergardy korpusu Rohlanda, który przybył zbyt późno by połączyć się z Chłapowskim i dać odpór Moskwie. Nagle od częściowo już rozbrojonych ( przez Prusaków) oddziałów polskich odrywają się jeden po drugim trzej jeźdźcy. Pędzą w dość dużej od siebie odległości. Pierwszy w końcu dopada do kolasy generała Giełguda i po krótkiej wymianie zdań, wystrzałem z pistoletu, kładzie go trupem. Po czym ucieka do korpusu generała Rohlanda. Dwaj pozostali jeźdźcy podążają za nim.
Zabójcą Giełguda był jego adiutant, kapitan strzelców pieszych Stefan Skulski.
Dwaj pozostali, którzy mieli ponoć ten sam zamiar to książę Janusz Czetwertyński
i porucznik pułku jazdy poznańskiej Arnold Skórzewski
[Skulski tłumaczył, że zapłacił Giełgudowi za niedołężne prowadzenie wyprawy na Litwę. Wprawdzie oddał się do dyspozycji sądu wojskowego, ale oddano mu szpadę i wcielono do szeregów, odraczając sprawę do sądu w Warszawie (czyli w praktyce nigdy)]
Koniec końców po kilku tygodniach walk, korpus Rohlanda, również musiał poddać się prusakom.
Powstańców internowano w obozie założonym na farmie Pockamohren pod Kłajpedą.
Golejowski wspomina jeszcze Skórzewskiego, przy okazji opisów prób ucieczki z tegoż obozu.
Młodzi oficerowie nie tracąc nadziei chcieli przedostać się z powrotem do Polski, by wziąć udział w dogorywającym już powstaniu.
Początkowo ucieczka nie powiodła się ani grupie Golejowskiego ani grupie w której był Skórzewskiego. Trafili do różnych więzień w Tylży. W końcu Skórzewski, Wołłowicz i Wołodkowicz dali władzom pruskim słowo honoru, że dalej uciekać nie będą. Golejewskiemu po jakimś czasie udało się zbiec.

Może ktoś z Państwa trafił w swojej lekturze na jakiś inny wątek barwnego życiorysu Arnolda Skórzewskiego?

Pozdrawiam
Jacek

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

29 gru 2009, 16:01

Wojtku
Wracając do Bnińskich i insurekcji kościuszkowskiej to mam pytanie czy w spisie uczestników insurekcji, o którym piszesz powyżej są może nazwiska Cielecki i Piwnicki.

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

10 lip 2011, 15:07

Byłam kilka dni temu w Bożejewicach - mój pra,pra,pra dziadek, Józef Ruoss, Szwajcar z pochodzenia i z takimże obywatelstwem, miał tam mleczarnię, właściwie zlewnię mleka, które przywożono z całej okolicy. Jeździłam po okolicach Strzelna - nie tylko po bożejewickim dworze nie ma śladu. W Odrowążu z dworu zostały stare zabudowania gospodarcze, z kościoła - krzyż w ziemi.

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

19 lip 2011, 20:45

Wojtku
chciałbym dołączyć do pytania zadanego przez Alicję jeszcze jedno nazwisko - Urbański - najprawdopodobniej - Jan na pewno herbu Nieczuja. W rodzinie mamy jednego z przodków wyżej wymienionego (Jana) Urbańskiego, który miał pod Maciejowicami stracić rękę a uszedłszy Rosjanom przybyć do Wielkopolski gdzie się osiedlił i założył rodzinę. Miejscem jego osiedlenia się był prawdopodobnie Borek Wielkopolski. Na stronie Projekt Poznań jest informacja o małżeństwie Kazimierza Urbańskiego z Józefą Koszczyńską gdzie rodzicami pana młodego są Jan i Teresa. Nie jestem jednak pewien czy pod Maciejowicami walczył Jan czy też jego ojciec.
Pozdrawiam
Piotr

Re: Paweł Bniński - Ziemianin Wielkopolski

09 sie 2018, 13:59

O wspomnianym wyzej Wladyslawie Koscielskim jest artykul:
http://podroze.onet.pl/ciekawe/wladysla ... ner/8cz2hw
Odpowiedz